Praca zdalna nie jest już pojęciem nowym. Od kilku lat stała się stałym elementem życia milionów ludzi, których na początku pandemia zmusiła do zmiany stylu życia i formy pracy, a później okazało się, że tak już zostanie. Wiele firm szukając oszczędności, postanowiło zrezygnować z prowadzenia biur, a inne zwyczajnie przystały na trend zamiany przez pracownika firmowego stanowiska pracy na domowe pielesze.
Niby obie strony powinny być z takiego układu zadowolone,
ale okazuje się, że praca zdalna wcale nie jest tak wydajna, jak lubią
deklarować osoby, które przestały systematycznie jeździć do firmy. Jak czytamy
na blogu ExpressVPN,
niektórzy pracując zdalnie przeznaczają aż 67% swojego tygodnia pracy na
wykonywanie zadań niezwiązanych z obowiązkami zawodowymi.
Ankieta ExpressVPN wykazała, że bardzo zajmują nas zakupy online, szukanie innej pracy, oglądanie filmów czy seriali, a nawet przeglądanie dark webu czy stron porno. Żeby było jeszcze ciekawiej, to wymienione czynności w godzinach pracy zdalnej wykonywanych jest przy użyciu urządzeń firmowych. Czyżby brak dozoru ze strony przełożonego uwalniał w nas uśpione wcześniej pokłady zuchwałości, czy to raczej klasyczny przypadek kłopotów z koncentracją podczas pracy zdalnej?
Rozpraszać nas może przecież mnóstwo rzeczy, zarówno w tradycyjnej pracy stacjonarnej, jak też w domu. Pracownicy, zachwalający pracę zdalną zazwyczaj wyliczają jak wiele czasu (i pieniędzy) tracili wcześniej na dojazd do firmy i powrót do domu (stanie w korkach) albo bezproduktywne pogawędki przy kawie, przerwy obiadowe itd. Natomiast przeciwnicy pracy zdalnej otwarcie wyznają, że będąc w domu tracą na produktywności. W naturalny sposób zaczynamy zajmować się takimi rzeczami jak pranie, sprzątanie, gotowanie, prywatne rozmowy, a nawet zabawę z dziećmi, bo przecież przedszkole staje się nagle zbędne.
Przywołane na początku dane okazują się naprawdę szokujące, pokazując jak ogromna jest skala problemu trudności w rozdzieleniu pracy zdalnej od życia prywatnego. Może czytając prywatne maile, przeglądając media społecznościowe czy inne strony www niezwiązane z pracą pozwalamy sobie na chwilę relaksu, potrzebnego w każdym zawodzie, ale gry proporcje przerwy do pracy odwracają się, to nie jest powód do zadowolenia i uznania w oczach szefa.
Co innego, gdy stajemy się szefem dla samych siebie. Są przecież zawody dla domatorów, których opisane wyżej czynniki nie dotyczą. Gdy pracujemy na własny rachunek, mamy zawód (np. artystyczny) stojący w opozycji do tradycyjnego, 8-godzinnego dnia pracy, to ogranicza nas jedynie własne poczucie produktywnego spędzana czasu, a nie przyjęte społecznie i prawnie (w umowach) zasady, że w pracy pracujemy, a w domu odpoczywamy i poświęcamy się innym obowiązkom.
Można to wszystko sprowadzić do zasady „pracujmy tak, jak nam pasuje”, ale byłoby to nazbyt romantyczne w świecie, w którym przede wszystkim pracujemy, aby zarabiać na życie, a nie spełniać się duchowo. Szczęśliwcy zarabiają na tym, co jednocześnie jest ich hobby, ale nie ma się co oszukiwać - przeciętny pracownik wykonuje swoje zadania, odliczając godziny do wyjścia z biura. Pracując zdalnie, ten czas do końca pracy może mijać milej i szybciej, gdy robimy wszystko poza powierzonymi nam zadaniami.
Jest to wątpliwe moralnie, ale co w przypadku, kiedy „wyrabiamy się ze wszystkim” w ciągu np. 5 z 8 godzin pracy? Czy nie lepiej dla własnego portfela byłoby wykazać się pracą ponad normę, licząc np. na premię? Jasne, że to zależy od pracy i każdy przypadek jest inny, ale trzymanie się norm i zasad nie powinno odbić nam się czkawką, a raczej awansem.
MD
fot. pixabay.com
Komentarze, opinie, wypowiedzi (0)
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Dodaj opinięBrak komentarzy. Bądź pierwszy i dodaj komentarz.