Na przykładzie pracy w gastronomii, po pierwszym dniu „próbnym” (który często oznacza wylewanie siódmych potów z ciężką tacą) mamy czekać na kolejny telefon. Telefon albo nie nadchodzi wcale, albo po jakimś czasie. Jeśli nadchodzi i zjawiamy się w pracy ponownie, jednak z własnych powodów jest to ostatni raz i decydujemy się zrezygnować, pracodawca najczęściej nie czuje się zobowiązany wypłacać pieniędzy. Mówi, że to była praca próbna. Pozostaje nam się tylko wściec.